– Sam wiesz... – westchnęła zrezygnowana. – Dobrze, możesz patrzeć.
Wcale mi to nie przeszkadza. Zaśmiał się i odłożył menu. Gdy tylko mógł, jadał lunch w towarzystwie Julianny. Dzięki temu otrzymywał bieżące informacje dotyczące kampanii. – Czy rozmawiałeś dziś z Bennettem? – spytała, gdy kelnerka przyjęła już zamówienia. Leo Bennett był konsultantem politycznym i Richard wynajął go, by prowadził jego kampanię. Na razie jednak, ponieważ do wyborów było jeszcze półtora roku, zajmował się doradztwem. Pełne obowiązki miał przejąć na sześć miesięcy przed wyborami i w ten sposób odciążyć Juliannę i Richarda. – Wyjechał, ale przesłał mi listę organizacji charytatywnych, z którymi powinnaś się skontaktować. Wyjął z kieszeni kartkę i podał ją Juliannie. – Zacznę jeszcze dzisiaj. Richard pochylił się i znowu zerknął ciekawie na asystentkę. – Jak spędziłaś weekend? Wzruszyła ramionami i wrzuciła dwie kostki cukru do herbaty. – W porządku. – Tylko w porządku? – zaczął się z nią drażnić. – Żadnej wystrzałowej randki? – Nic z tych rzeczy. A ty? – Dom i rodzina. Julianna pokiwała współczująco głową. – Czy twoja żona nadal nie chce zostawiać małej z nianią? Tydzień temu poskarżył się Juliannie na nadopiekuńczość Kate. Sam nie wiedział, dlaczego złamał niepisane zasady i poruszył tak osobisty temat. Ale Julianna była przecież wspaniała. Doskonale go zrozumiała i starała się pocieszyć. Od tego czasu zwierzał jej się z różnych innych rzeczy. Wyjawił, dlaczego postanowił ubiegać się o stanowisko prokuratora okręgowego, opowiedział o swych obawach związanych ze zdrowiem rodziców, poskarżył się na rażący brak kompetencji pewnego oraz stażystów prawników. Kiedy nie widział Julianny dłużej, zaczynało mu brakować tych rozmów. W przeciwieństwie do Kate, zawsze miała dla niego czas i ciepłe słowo. – W końcu będzie musiała się zgodzić, a na razie trwają przepychanki, kto to ma być. Nie chce nastolatek. Twierdzi, że są za młode. Znalazła dwie panie, które jej odpowiadają, ale ponieważ mają inne zobowiązania, musielibyśmy znacznie wcześniej ustalać, kiedy wychodzimy, a Kate z jakichś powodów nie chce tego zrobić. – Westchnął głęboko. – Zupełnie jej nie rozumiem. – Nie rozumiesz? – powtórzyła ze zdziwieniem. – Nie, Richardzie, to niemożliwe. Przecież jesteście małżeństwem od tylu lat. – Zmieniła się – rzekł po chwili namysłu. – Przedtem dużo wychodziliśmy, wiele rzeczy robiliśmy razem. A teraz ma tylko czas... ma czas... – Richard zamilkł, świadomy tego, że się skarży. Nie, nie powinien pokazywać, jak bardzo jest zły i rozdrażniony. – Bycie ojcem wcale nie jest takie łatwe – stwierdził. – Muszę się przyzwyczaić. – Oczywiście, to przecież wielka zmiana – zgodziła się natychmiast. – A tak swoją drogą, ile miesięcy ma Emma? – Cztery.