- Ostatnio ciężko pracowałem, żeby wygospodarować
dla nas trochę wolnego czasu - mówił Nik, tuląc ją do siebie. - Będziemy mieli czas na rozmowę, wyjaśnimy sobie wszystko po kolei, ustalimy zasady... - Dziękuję - mruknęła, choć w tej chwili nie mogła myśleć o niczym, prócz ciepłych palców Nika delikatnie gładzących jej rozgrzane ciało. - Bardzo mi na tym zależy, żebyście oboje z Dannym poczuli, że tutaj jest wasz dom - ciągnął, ani na chwilę nie przerywając pieszczoty. - Chcę, żebyś miała wszystko, czego ci trzeba, żebyś się czuła szczęśliwa. Carrie już była szczęśliwa. Wystarczyło, żeby Nik był przy niej. R S ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Od samego rana Carrie była w doskonałym humorze. Przede wszystkim dlatego, że Nik wciąż był w zasięgu ręki. Po śniadaniu we trójkę zeszli nad zatokę. Nik pchał wózek z Dannym i Carrie mogła się skupić na podziwianiu bajecznie pięknej okolicy. Zaledwie wczoraj wędrowała z Dannym tą samą ścieżką, ale wczoraj wszystko było inne. Dzisiaj czulą się tak, jakby wszyscy troje od zawsze byli prawdziwą szczęśliwą rodziną. - Wczoraj chciałaś ze mną porozmawiać -przypomniał Nik i uśmiechnął się ciepło. - Nadal chcę - powiedziała, choć nie bardzo mogła sobie przypomnieć, co takiego ważnego zamierzała mu powiedzieć. W tej chwili najważniejsze było, że są wszyscy razem. - Mówiłaś, że Danny powinien mieć kolegów w swoim wieku - ciągnął Nik - a ja mam wielu kuzynów, którzy też mają małe dzieci. Wolałem jednak, żebyśmy najpierw my trochę pobyli razem, zanim wybierzemy się na familijny zlot. Chyba że Danny powinien jak najszybciej mieć kontakt z innymi dziećmi. R S - Ależ nie. Nie trzeba się aż tak spieszyć - zapewniła go Carrie. - Uważam, że twoja propozycja jest bardzo rozsądna. - Wiem, że powinien mieć także innych znajomych, nie tylko Kristallisów - Nikos uśmiechnął się domyślnie. - Tego też dopilnujemy. Przyrzekam. - Dziękuję - Carrie była uszczęśliwiona. Gdy znaleźli się w pobliżu ogrodzenia, furtka otworzyła się bezszelestnie i już po chwili cała trójka stanęła na plaży. Tego dnia woda miała odcień zielonkawy, a liście drzew oliwnych porastających zbocza mieniły się w promieniach słońca. - Idziemy do wody - zawołał Nik, wyjmując Danny'ego z wózeczka. Szedł po chrzęszczących pod jego nogami kamieniach tak szybko, że Carrie ledwie mogła za nim nadążyć. Nigdy w życiu nie była taka szczęśliwa jak w tej chwili.