- Tu jest napisane dokładnie tak - zaczęła,
wskazując na zdanie. - Nos doktora Langfitta jest zachwycony zapachem uzyskanym z twoich kwiatów. Z twarzy Pierce'a wyczytała, że dla niego wszystko jest jasne. Rozpromienił się jak nigdy. Jakby kamień spadł mu z serca. - Nie chodzi o nos w znaczeniu części ciała. To Nos. Pisany dużą literą. Nadal nie rozumiała. Chyba poznał to po jej minie, bo dodał: - Nos to osoba, która miesza różne zapachy - wyjaśnił. - Tworzy nowe perfumy. Jego zielone oczy jaśniały radością, trudno było temu nie ulec. Zmusiła się, by skupić się na liście. - Dalej pan Langfitt pisze, że... - znowu zajrzała do słownika. - Pisze, że Nos nie był w stanie powtórzyć... nie, skopiować zapachu twoich kwiatów. - Hura! - Pierce wyrzucił pięść w powietrze. Amy popatrzyła zdziwiona, a po chwili sama zaczęła się śmiać. Najwyraźniej to była bardzo dobra wiadomość. - Widzisz, chodzi o to, że tego stworzonego przeze mnie zapachu nie da się uzyskać przez wymieszanie innych, już znanych - tłumaczył Pierce. - Gdyby tak było, moja praca poszłaby na marne. Był taki zadowolony, że nie mogła oderwać od niego oczu. Wydawał się jeszcze bardziej przystojny i porywający. - Są różne rodzaje zapachów - ciągnął, a Amy wiedziała, że nie powinna się tak na niego gapić. Jednak to było silniejsze od niej. - Są zapachy drzewne, jak zapach cedru czy sandałowca. Zapachy pochodzenia zwierzęcego, prze de wszystkim piżmo. Esencje uzyskiwane z kwiatów. Są ich tysiące. Wyciągi i olejki z owoców. Moje kwiaty dlatego są takie wyjątkowe, bo ich zapach jest intrygującym połączeniem kojarzącym się z tymi wszystkimi rodzajami. - Niesamowite! - Według mnie, największym walorem tego zapachu jest możliwość wykorzystania go w perfumach nie tylko dla kobiet, ale i dla mężczyzn. Amy naprawdę była pod wrażeniem. - Czyli... to bardzo dobra wiadomość. - Dobra to za mało powiedziane! To wspaniała wiadomość! Mój hybrydowy kwiat