ani to, że moim bratankiem zajmują się obcy ludzie
- dodał. - Powinien się wychowywać w rodzinie. - Dla Danny'ego to nie są obcy ludzie. - Carrie wyciągnęła z torby gumowego króliczka, chcąc jakoś odwrócić uwagę dziecka, uciszyć jego przeraźliwy płacz. - Wprawdzie pomieszczenia są stare i powinno się je wyremontować, ale wybrałam właśnie ten żłobek, ponieważ tutejszy personel naprawdę kocha dzieci. Poza tym nigdzie indziej nie ma tak, żeby jedna opiekunka zajmowała się tylko dwójką dzieci. To naprawdę wyjątkowe warunki. - To nie to samo, co wychowywać się w rodzinnym domu - powtórzył Nikos. R S - To ty jesteś dla Danny'ego obcy, a nie opiekunki ze żłobka - stwierdziła Carrie. - Mimo że ty jesteś z nim spokrewniony, a one nie. - To akurat wkrótce się zmieni. Ton jego głosu zaniepokoił Carrie. Dopiero teraz zastanowiła się, czemu właściwie uznała żłobek za miejsce, w którym Danny będzie bezpieczny. Przecież nie miała pojęcia, co tam się dzieje, kiedy ona jest w pracy. Ale zaraz przestała roztrząsać ten problem, bo Danny rozpłakał się jeszcze głośniej i całą uwagę trzeba było skupić na jego problemach. Gdyby w końcu się okazało, że to nie ząbkowanie, tylko poważna choroba, nie mogłaby nazajutrz pojechać z nim i ze swoją klientką do Hiszpanii, tak jak to zostało zaplanowane. Carrie nie lubiła sprawiać ludziom zawodu, zwłaszcza tym, którzy byli nie tylko klientami, ale i przyjaciółmi, jak - na przykład - Elaine, ale Danny był dla niej najważniejszy na świecie. - Masz. - Nik podał Carrie torbę pełną nowiutkich zabawek. Wybrała migającą lampkami kolorową grzechotkę. Danny uwielbiał tego typu zabawki i - na szczęście - ta także go zainteresowała. Chlipnął jeszcze dwa razy i zaraz wyciągnął łapki po zabawkę. Carrie wcisnęła guzik i grzechotka zagrała, migając do taktu kolorowymi lampkami. Danny znów się rozpłakał. - Wybrałaś niewłaściwą zabawkę - mruknął Nikos. Jego protekcjonalny ton omal nie doprowadził R S Carrie do szału. - Ten hałas i migotanie to nie najlepszy pomysł, kiedy człowieka boli głowa. Carrie zacisnęła zęby. Próbowała wyłączyć zabawkę. W końcu nie tylko Danny cierpiał na ból głowy. - Tego się nie da uciszyć - jęknęła. - Nie cierpię zabawek, których nie można wyłączyć natychmiast! - Na pewno mu się spodoba, kiedy poczuje się lepiej. - Nikos nachylił się nad zapłakanym maleństwem. Danny po raz pierwszy widział go z tak bliska. Nowa twarz zwróciła jego uwagę, uspokoił się, w każdym