Czy to jej mąż? Miał na końcu języka to pytanie,
chciał je zadać, żeby nie tracić czasu, ale Allbeury wolał się nie zdradzać przed policją ze swą działalnością, jeśli nie jest to absolutnie potrzebne. - Muszę zadzwonić - rzekł. - Do mojego klienta. - Klienta? - zainteresował się policjant. - Jestem prywatnym detektywem - wyjaśnił Novak i dodał po chwili: - Wykonywałem zlecenie. - Kto jest pańskim klientem? Novak nie cierpiał utarczek słownych z policją, ale nie miał wyboru. - Chyba nie jestem aresztowany, co? - A powinien pan być? - Nie. Dlatego byłbym wdzięczny za parę minut przerwy, abym mógł zatelefonować. - Proszę bardzo. Novak wyjął i włączył swój telefon. - Ale na osobności - zwrócił się do Reeda. - Niech pan nie przeciąga struny - odparł tamten, ale wstał. Novak zaczekał, aż znajdzie się sam w pokoju, zobaczył, że miał kilka nieodebranych połączeń, zignorował je i natychmiast wybrał numer Allbeury'ego. Prawnik od razu odebrał. - Co się dzieje, Mike? Novak przekazał mu wiadomość. - Zamordowana?! Boże Wszechmogący... - No wiem. - Novak czekał na jakieś wskazówki. - Chodzi o to, że... - Co im powiedziałeś? - Nic. Że prowadzę dochodzenie i muszę zatelefonować do klienta. - W słuchawce zapadła cisza. - Nie miałem wyboru, Robin, bardzo mi przykro. - Tym się teraz nie przejmuj. - Allbeury już się przestawiał. - Mike, nie ściągaj sobie na głowę kłopotów z mojego powodu. Powiedz prawdę. - Zastanawiał się przez chwilę nad doborem słów. - A mianowicie, że pani Patston była nieszczęśliwa w małżeństwie i poprosiła mnie o pomoc, dlatego kazałem ci prowadzić obserwację. Jak zwykle: jestem specjalistą od rozwodów, ale to poza protokołem. - A jeśli zechcą więcej? - Nie musisz mówić nic więcej. Jeśli zechcą, mogą zwrócić się do mnie, a ja natychmiast się z nimi skontaktuję. Drzwi się otworzyły i wszedł Reed. - Właśnie wrócił sierżant Reed - oznajmił Novak. - Spokojnie, Mike - rzekł Allbeury. - I dowiedz się, czego możesz. - Dobrze. Robin, czy mógłbyś zawiadomić Clare, że tu jestem? Skończył rozmowę, wyłączył telefon i powtórzył siedzącemu naprzeciwko Reedowi wszystko, o co