rejsy wędkarskie. Zabiera turystów i tak ich rozbawia,
że w końcu ryby obchodzą ich najmniej. Cindy powiedziała, że widuje go teraz w sali gimnastycznej, ale przecież musi ciężko pracować na swoim statku. Co mnie to właściwie obchodzi? Nie jestem z FBI ani z DEA, czy jakichś innych brygad antynarkotykowych. Mało prawdopodobne. Nie jestem aniołem, ale, do diabła, czego się po mnie można spodziewać? Fajnie się targuje i fajnie flirtuje. Czuję się, no, może nie niewinnie, ale cholernie podobnie. Połączyć Izzy'ego i te sprawy... Niezła transakcja. I naprawdę świetnie się bawię. Gdybym była facetem, nikt by na to nie zwracał uwagi. Ten psychoterapeuta powiedział, że szukam czegoś, czego nie mogę mieć. Kretyn. Miałam męża, dobrze wyglądającego faceta z forsą, a zanudziłam się prawie na śmierć. Może to był po prostu nie ten facet. Tylko że nie chcę być tym, czego inny facet szukał kiedyś latami. To wszystko nie ma sensu, nawet dla mnie. Ale może ja nie chcę sensu. Może nie chcę widzieć prawdy, nawet jeśli jest przeznaczona tylko dla mnie. 160 Pukanie do drzwi sprawiło, że przestraszyła się jak nastolatka przyłapana na czymś niedozwolonym. Szybko schowała dziennik pod poduszkę. - Kels? Obudziłaś się już? - Tak, Larry, nie śpię. Przechodząc przez pokój, spojrzała na zegarek. Już pierwsza. Otworzyła drzwi. Larry, w szortach i koszulce polo także wyglądający jak z żurnala, stał w progu i uśmiechał się do niej. - Myślisz, że jesteś na wakacjach? - zażartował. - Chciałabyś zjeść jakiś obiad? - Obiad? - Tak, to taki posiłek w środku dnia. - Obiad? Nie - zdecydowała się nagle - mam parę spraw do załatwienia. Chętnie jednak zjem kolację. Spotkajmy się o siódmej w tej nowej rybnej restauracji niedaleko baru Nate'a. Co ty na to? Właściwie nie obchodziło jej, co on na to. Wyszła z sypialni, wzięła torebkę i klucze. - Poczekaj chwileczkę, Kelsey. Przede wszystkim zrobimy przykrość Nate'owi, jeśli nie zjemy u niego. A poza tym, dokąd się właściwie wybierasz? Cindy będzie chciała wiedzieć, gdzie jesteś. W nocy wszyscy się wystraszyliśmy. Zmartwi się i będzie miała do mnie pretensje za to, że pozwoliłem ci wyjść. Zatrzymała się w drzwiach. - Masz rację, nie powinniśmy robić Nate'owi przykrości. Spotkajmy się u niego o siódmej. Wyszła, zanim zdążył zadać kolejne pytanie. Jesse Crane stał oparty o biurko. Wręczył Da- 161