- Niedługo.
- Coś słabo ci idzie. Zwlekasz... - Idź spać, Imo. - Wiesz, że mam rację, no nie? - Idź spać. Problem w tym, że Imogen ma rację, myślała Flic już po wyjściu siostry. Rzeczywiście odkładała wszystko na później i czuła się strasznie osłabiona, ale powtarzała sobie, że lepiej się nie śpieszyć i złapać trochę oddechu przed następnym numerem. Jeszcze trochę czasu. Tylko trochę - żeby dojść do równowagi, przygotować grunt i wystartować. Wiedziała, że ma rację: musi zebrać wszystkie siły, bo kiedy już zacznie działać, nie będzie odwrotu. W niedzielny poranek do Matthew zatelefonował sam Phil Bianco i poprosił go o przybycie na pilną naradę przy Bedford Square. - Odmowa kosztowałaby mnie więcej niż to warte - powiedział Matthew do Izabeli w kuchni - ale pierwszy raz nie pojechałbym na cmentarz, a nie chcę zostawiać dziewczynek na lodzie. - Nie przejmuj się. - Izabela parzyła kawę. - Jeśli Sylwia nie będzie mogła, sama je zawiozę. - Jesteś pewna? - Spojrzał na nią z wdzięcznością. - Nie macie z Mickiem żadnych planów? Pokręciła przecząco głową. - Dopiero na później. Kiedy rodzina wróciła z cmentarza na lunch, Matthew ciągle nie było w domu. - Zobaczycie, to dopiero początek - zauważyła Flic, kiedy zaczynały jeść. - Czego początek? - chciała wiedzieć Chloe. Siedziały same przy stole; Sylwia została w domu, a Izabela była z Mickiem na górze. 199 - Jego knowań. On chce się nas pozbyć. - Czemu tak mówisz? - zdziwiła się Chloe. - To prawda - poparła siostrę Imogen. - Czasem naprawdę pleciesz trzy po trzy, nie, Flic? - Flic jadła w milczeniu brukselkę. - A ty zawsze dramatyzujesz, gdy chodzi o Matthew - odcięła się Imogen. - Głupia małpa! - Naprawdę trochę przesadnie go bronisz - oświadczyła Flic. - On wcale na to nie zasługuje. - Założę się, że w ogóle nie poszedł do pracy - dodała Imogen. - Na pewno tak! - wykrzyknęła Chloe. - Załóż się. - Znów zaczynacie? Znów będziecie dla niego takie wredne? - Ja tam nigdy nie przestałam. I nie ufam mu za grosz. Chloe wstała. - Zadzwonię do niego. Pokażę wam, że jest w biurze. - W niedzielę nikt nie odbierze. - Zadzwonię na komórkę. - To żaden dowód - wytknęła jej Imogen. Chloe wiedziała, że siostra ma rację, ale nie zamierzała się poddać. Zresztą lubiła stawiać się Imo. Jeśli zechce zadzwonić do Matthew na komórkę, zrobi to, a Imo niech się wypcha. Kat siedziała sama na drugim piętrze i nadrabiała zaległą papierkową robotę, kiedy usłyszała sygnał.