63
anty. Niektórym nawet zdarzało się popełniać zbrodnie, tak dalece byli przekonam o swojej odmienności i swoich szczególnych zdolnościach. Na chwilę wróciła myślami do wydarzeń, których świadkiem była w Transylwanii. Za nimi rzeczywiście stało prawdziwe, czyste zło. - Jestem wampirem - powtórzył z naciskiem Jake. - Kiedy to sobie uświadomiłeś po raz pierwszy? - Wierzy mi pani? Odłożyła notes. - Posłuchaj, Jake, jesteś na najlepszej drodze do wpadnięcia w poważne kłopoty. Chcę ci pomóc, ale jeśli mam to zrobić, najpierw musisz mi opowiedzieć, co się właściwie z tobą dzieje. To co, opowiesz? Skinął głową i usiadł inaczej, opierając się wygodnie, co stanowiło duży postęp. Już nie łypał podejrzliwie i niechętnie, przestała emanować z niego wrogość, wyglądał przede wszystkim na zmęczonego. Zaczął opowiadać, zgodnie z przypuszczeniami Jessiki, używając wielu słów z dziedziny ezoteryki i starając się udowodnić istnienie takiego świata, w jaki chciał wierzyć. Jake był inteligentnym dzieciakiem o całkiem ładnej buzi, nieco za chudym, do tego nieśmiałym wobec dziewczyn, za to znakomicie znał się na komputerach i oprogramowaniu oraz dużo czytał, aczkolwiek jego lektury były raczej monotematyczne. - Mówiłeś, że są też inni podobni do ciebie i że najbardziej ciągnie cię do picia krwi w te noce, gdy jest pełnia - rzekła spokojnie Jessica, gdy już skończył. - I że wychodzisz wtedy z domu. Dokąd chodzisz? I co robisz? Nieoczekiwanie zaczerwienił się jak burak. - No cóż... Ja raz... Zapłaciłem za to. Ściągnęła brwi. RS 64 - Zapłaciłeś za... to? Masz na myśli seks? - Tak... I krew też. Cóż, w Nowym Orleanie oferowano wszelkie możliwe perwersje, wystarczyło tylko mieć na nie pieniądze. - Rozumiem. Poszedłeś na peep-show, czy ktoś zaczepił się na ulicy, czy może...? Urwała na widok jego autentycznie zdumionej miny. - Jake? - Ja... Ja nie pamiętam. - Patrzył na nią, zmieszany i niepewny siebie. - Wiem, że piłem krew, ale kiedy pyta pani o szczegóły... - Byłeś tam sam? Rysy jego twarzy stwardniały, cała niepewność znikła. - Nie mogę powiedzieć z kim tam byłem. Nie chcę powiedzieć. A pani nie może mnie zmusić. - Ja w ogóle cię do niczego nie zmuszam - odparła, wzruszając ramionami. - Będziesz mi mówił, co będziesz chciał, ja tylko mam nadzieję, że z czasem nauczysz się rozmawiać ze mną swobodnie. - Są inni. Wielu innych. I przybędzie jeszcze więcej - wygłosił. - O? Znowu przez chwilę sprawiał wrażenie zagubionego, co zaniepokoiło Jessicę. - Nie jestem jedyny, jest wielu podobnych do mnie - powtórzył tę frazę jak mantrę. - Martwię się o ciebie, Jake - rzekła. - Skoro nie chcesz mi powiedzieć, co wiesz, to ja ci powiem, co myślę i na razie na tym poprzestaniemy. Udałeś się dokądś z którymś z przyjaciół, pewnie nawet