ile zyja ratlerki
- Musi coś być, jakiś ślad. Maggie bardzo wątpiła, by Ash znalazł ten ślad, ale nie chciała dzielić się z nim swoimi wątpliwościami. Kiedy podjechali pod jej dom, wysiadła z ociąganiem. Na ganku podała klucz Ashowi i to on otworzył drzwi. Weszła za nim do środka i omal nań nie wpadła, tak gwałtownie się zatrzymał. - Chryste, jak tu duszno! Jak w piecu. - Zaczął się gwałtownie wachlować. - Przepraszam, nie mam klimatyzacji - sarknęła. - A nawet gdybym miała, nie zostawiłabym włączonej, prawda? - Aż tak u ciebie kiepsko z pieniędzmi? - Ash jakby nie dosłyszał drugiej części zdania. Maggie miała ochotę powiedzieć, że dobrze by mu zrobiło, gdyby choć przez kilka dni spróbował pożyć jej życiem, ale ugryzła się w język. Przyniosła pierwszy karton z sypialni i poszła po następny. Kiedy z nim wróciła, Ash wyjmował już rzeczy z pierwszego. Przyklękła naprzeciwko niego i kilka razy pociągnęła nosem, walcząc z łzami. Ash uniósł głowę, dłoń znieruchomiała w powietrzu. - Co z tobą? - zapytał zniecierpliwionym tonem. - To takie smutne... - chlipnęła Maggie. - Co? - To. - Wskazała wyrzucone na podłogę rzeczy Star. - Pomyśleć, że to wszystko, czego się dorobiła. Ashowi zrobiło się głupio. Nie chciał zastanawiać się, kim była dziewczyna, której dobytek przetrząsał. Wolał nie zastanawiać się nad jej życiem, tym bardziej nad rolą, 72 jaką w tym życiu odegrał jego ojciec. Jeszcze bardziej wzdragał się przed pytaniem, czyj ego interwencja, o ile wkroczyłby w porę, cokolwiek mogła zmienić. Zaczął wkładać rzeczy Star z powrotem do kartonu. - Rzeczy nie mają żadnego znaczenia, w każdym razie w ogólnym rozrachunku. Liczy się to, co robimy z własnym życiem. - Nie wiem, czy Star miałaby się czym pochwalić, poza tym, że urodziła Laurę. - Maggie zerknęła w stronę kanapy, gdzie mała spała sobie spokojnie w nosidełku. - Myślę, że to się liczy. - Jakoś nie słyszałem, żeby przyznali którejś medal za to, że dała się zapłodnić. Maggie aż przysiadła na piętach. - Nie wierzę, że mogłeś powiedzieć coś podobnego. Ash wzruszył ramionami. - Taka jest prawda. - Nie interesuje mnie twoja prawda. To, co powiedziałeś, było głupie, podłe i okrutne. Kiedy twój ojciec oznajmił, że nie ma zamiaru żenić się ze Star i dziecko również go nie interesuje, mogła wybrać najprostsze rozwiązanie, zdecydować się na aborcję. Ale ona wolała urodzić. Myślę, że to wystarczająco dużo mówi o jej